6770 Magma Carrier
Moderator: nori
- Amal
- Stowarzyszenie Zbudujmy.to
- Posty: 2874
- Rejestracja: 18 maja 2013 02:37
- Rok urodzenia: 1968
- Lokalizacja: Łódź
- Kontakt:
6770 Magma Carrier
6770 Magma Carrier (Lunar Transporter Patroller)
Seria: Futuron
Rok edycji: 1988
Ilość elementów: 118 (peeron), 111 (brickset)
Wymiary pudełka: 23.7 x 14.5 x 6.2 cm
Ilość figurek: 1 (żółty kosmonauta)
Rok 1988 urodził między innymi, chyba najpopularniejszego przedstawiciela serii Futuron. Konia z rzędem temu kto w kwestii nazwy modelu przechyli szalę na jedną stronę. Peeron, Lugnet i anglojęzyczne katalogi posługują się nazwą „Magma Carrier”. Brickset, Bricklink i katalogi niemieckie skłaniają się ku księżycowemu patrolowemu transporterowi. Bez względu na nazwę, wyposażony w wyobraźnię budowniczy nie powinien mieć problemu w połączeniu obydwu funkcji modelu.
Na popularność zestawu składa się kilka elementów. Po pierwsze zestaw ten był szeroko dostępny w Pewexach na terenie całego kraju (jakkolwiek to brzmi). Po drugie, w zestawieniu np. z Monorailem, nie był drogi i na prezent gwiazdkowy pasował jak ulał. Po trzecie – system światła i dźwięku, który sprawił, że zestaw stał się niesamowicie efektowny. Tylko dwa zestawy Futurona oferowały ten system. Pierwszym z nich był wspomniany Monorail, lecz już samo porównanie cen wypada zdecydowanie na korzyść 6770. Jeśli więc, zasobny w bony dolarowe, obywatel PRL-u chciał zaskoczyć swoją pociechę kolorem, błyskającymi światełkami i syreną, nie miał zbyt wielkich trudności z realizacją planów.
Pudełko i zawartość
Wprawdzie nieduże, ale naprawdę jest się nad czym rozpływać. Po uchyleniu wieczka, zza foliowego okienka ukazuje nam się niezwykle uporządkowany świat barw i kształtów. Niektóre elementy zestawu zostały bowiem wyróżnione ekspozycją na plastikowej wytłoczce. Nie pozwalała ona na bałagan, nawet w przypadku nerwowego potrząsania pudełkiem. Reszta zawartości już takiego szczęścia nie miała. Spoczywała w miarę spokojnie pod plastikową wyściółką razem z instrukcją oraz dołączonym katalogiem. Ocena opakowania zmienia się po wyjęciu wnętrza pudełka. Dość poważnym minusem wizerunkowym jest owa wyściółka. Użyto marnej jakości, cienkiego tworzywa sztucznego, które po wyciągnięciu z pudełka przypomina pleksi z chińskich podróbek. Jako, że wyściółka nie została umieszczona w kartonowej szufladce (oszczędność?), wrzucanie klocków razem z giętką wyściółką wymaga sporej dozy cierpliwości.
Jeśli ktoś sumiennie kolekcjonował zestawy Space (co w PRL-u było raczej trudne) i przeszedł etap późnego Classica (Light&Sound), nie został specjalnie zaskoczony ani zawartością pudełka ani kolorystyką. Zestawienie bieli i czerni sprawdziło się zarówno wcześniej (Classic Light&Sound) jak i później (seria Exploriens) Jeśli jednak budowniczy otrzymywał jakiś zestaw raz czasem – od święta, musiał przeżyć szok, związany z przejściem ze Space Classic do Futurona. W oczy rzuca się dosłownie cała zawartość pudełka. Pośród części zestawu, odkrywamy puszkę bateryjną, przy czym w stosunku do czysto białych, pochodzących z późnego Space Classic, Futuron zafundował nam zmianę w postaci czarnego nadruku „<9V>”,co znacznie ożywiło monotonną biel puszki. Dwudźwiękowy brzęczyk nie uległ modyfikacji. Podobnie dwubiegunowa listwa z lampkami, ale jeśli ktoś tych elementów nie widział na żywo wcześniej, to na pewno tak dźwięk, jak i światełka robiły na nim wrażenie. Całość uzupełniały kolorowe lampki. No i ten kosmonauta! Centrala wreszcie zlitowała się nad tabunem fanów – tych pozbawionych nieco wyobraźni i zafundowała hełmy z zakładaną przezroczystą osłoną! Wzór kombinezonu także uległ nieco zmianie. Wielu twierdzi, że na plus.
Budowa i bawialność
Budowa pojazdu jest prosta, więc nie spodziewajmy się żadnych nieznanych technicznych tricków. Prawdę powiedziawszy, ucieszył mnie powrót do łask łączników między segmentami pojazdu, używanych we wczesnym okresie Space Classic. Dwie płytki 2x2 zakończone samczykiem i samiczką, dają dużo więcej możliwości zwrotnych podczas jazdy po nierównym terenie, niż sztywne i trudno rozłączalne 2x4, stosowane w „Złotej Erze” Space Classic.
Magma Carrier, jak sugeruje jedna z nazw, jest przeznaczony do transportu magmy, odkrytej podczas patrolowania. W roli głównego pojemnika (chyba) występuje puszka bateryjna. Gorąca lawa mogłaby uszkodzić podwozie, w związku z czym, pojemnik opiera się na specjalnych wspornikach (świetne zastosowanie dłuższych kosmicznych barierek!). Magma jest ciężka, zaś o jej wadze zaświadcza włożona bateria dziewięciowoltowa. Temperatura, ciśnienie i różne inne parametry, są kontrolowane przez błyskające światełka, które wraz z dźwiękiem ostrzegają otoczenie o przewożonym gorącym materiale. Dane o składzie magmy są przesyłane do stacji za pośrednictwem średnich rozmiarów talerzy satelitarnych. Duży talerz nad głową kierowcy ma chyba chronić kosmonautę przed ewentualnymi konsekwencjami nieszczelności pojemnika, lub innym, niespodziewanym zachowaniem przewożonego materiału.
Pojazd jest dwuczłonowy, a zastosowany łącznik między segmentami pozwala na błyskawiczne odpięcie pojazdu napędzającego, od niebezpiecznej przyczepy. Po odłączeniu, otrzymujemy bardzo zgrabny łazik patrolowy, napędzany sporych rozmiarów, silnikiem rakietowym. W razie potrzeby po odseparowaniu od łazika, puszkę można postawić na sztorc. Zadziać się to może oczywiście, zanim napełnimy ją magmą. W tym wypadku talerz radarowy może pełnić swoją pierwotną funkcję.
Parę ciepłych słów poświęcić trzeba kołom użytym w tym zestawie. Ich wielkość a przede wszystkim gumowy standard dobrze harmonizuje z całością, zapewniając pojazdowi całkiem niezłą przyczepność. Na koniec warto zwrócić uwagę na nieskomplikowany sposób wymiany baterii w modelu głównym. Nie trzeba się z tym mocno gimnastykować, ani - co ważne – rozbierać zanadto pojazdu.
Modele alternatywne
Materiału wydawałoby się niewiele, ale zaproponowane modele alternatywne prezentują bardzo wysoki poziom. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że każdy z nich mógłby z powodzeniem stać się samodzielnym zestawem. By nie było tak słodko, polejmy łyżkę dziegciu – wymiana baterii we wszystkich modelach alternatywnych wymaga spokoju i opanowania, gdyż nie jest to czynność ani szybka ani bezinwazyjna gdy chodzi o strukturę modelu.
Ilość i rodzaj części trochę determinują przeznaczenie modeli, tworząc rodzinę, trudniąca się patrolowaniem oraz transportem kamieni, będących w nie do końca skrystalizowanym stanie.
Model 1 (lewy, górny róg tyłu pudełka)
Sześciokołowa jednostka o wydłużonym przodzie, na którym znajduje się miejsce dla kierowcy. Jak już wiemy, zawartość pojemnika może być toksyczna i trochę ciepła, więc lepiej maksymalnie od niej odsunąć kierującego. Pytanie, czy w tym wypadku owego pomysłu odsunięcia nie potraktowano zbyt przesadnie. Tak więc cechą charakterystyczną modelu jest umieszczenie pojedynczej osi przedniej pojazdu w sporym oddaleniu od dwóch tylnych osi, na których opiera się pojemnik. Pojazd ma stylistykę jednostki szybko przemieszczającej się, ale ze skrętnością może być problem.
Model 2 (lewy dolny róg pudełka)
Również sześciokołowa jednostka, jednakże o proporcjonalnie umieszczonych osiach, co wydaje się najlepszym rozwiązaniem układu jezdnego z zaproponowanych w modelach alternatywnych z tego zestawu. Świetnym i oryginalnym rozwiązaniem jest umieszczenie kierowcy na tyle pojazdu. Niczym woźnica rydwanu, nie może on usiąść, lecz w przypadku tej akurat konstrukcji nie jest to raczej wskazane. Przód opanowany został przez ruchomy w osi pionowej, złożony z kilku elementów, talerz przekaźnika informacji – zapewne o składzie wiezionego materiału. Niestety podczas zabawy potrafi notorycznie odpadać.
Model 3 (najlepiej wyeksponowany)
To mocno rozbudowany, wydłużony, ośmiokołowy, wąski pojazd, w którym dwie pary osi rozmieszczone są w układzie dwie na tył i dwie na przód. Bez osiowy środek pojazdu, zawiera pojemnik magmowy, pod którym umieszczony jest detektor promieniowania, bądź też emiter grawitacyjny wspomagający podwozie w przypadku nadmiernego ciężaru. Na pojemniku (chyba dla popisania się czarnym humorem) posadzono biednego kierowcę, który na drogę spoziera zza talerzy komunikacyjnych. Siedząc na stopionej zawartości wulkanu, na pewno nie odczuwa od spodu zimna. Niewielkie to pocieszenie w przypadku np. wybuchu …
Model jest mocno udekorowany rozmaitymi częściami i instrumentami, jednakowoż w sposób daleki od jarmarcznego upstrzenia. Chwała za to stylistom. Tak jak i w modelu nr 1, tutaj również będą problemy ze skrętnością.
Podsumowanie
Jeden z najbardziej udanych niedużych modeli, którego w dodatku widać i słychać. Wspaniałe modele alternatywne! W skali 1-6 zasługuje na ocenę najwyższą.
Seria: Futuron
Rok edycji: 1988
Ilość elementów: 118 (peeron), 111 (brickset)
Wymiary pudełka: 23.7 x 14.5 x 6.2 cm
Ilość figurek: 1 (żółty kosmonauta)
Rok 1988 urodził między innymi, chyba najpopularniejszego przedstawiciela serii Futuron. Konia z rzędem temu kto w kwestii nazwy modelu przechyli szalę na jedną stronę. Peeron, Lugnet i anglojęzyczne katalogi posługują się nazwą „Magma Carrier”. Brickset, Bricklink i katalogi niemieckie skłaniają się ku księżycowemu patrolowemu transporterowi. Bez względu na nazwę, wyposażony w wyobraźnię budowniczy nie powinien mieć problemu w połączeniu obydwu funkcji modelu.
Na popularność zestawu składa się kilka elementów. Po pierwsze zestaw ten był szeroko dostępny w Pewexach na terenie całego kraju (jakkolwiek to brzmi). Po drugie, w zestawieniu np. z Monorailem, nie był drogi i na prezent gwiazdkowy pasował jak ulał. Po trzecie – system światła i dźwięku, który sprawił, że zestaw stał się niesamowicie efektowny. Tylko dwa zestawy Futurona oferowały ten system. Pierwszym z nich był wspomniany Monorail, lecz już samo porównanie cen wypada zdecydowanie na korzyść 6770. Jeśli więc, zasobny w bony dolarowe, obywatel PRL-u chciał zaskoczyć swoją pociechę kolorem, błyskającymi światełkami i syreną, nie miał zbyt wielkich trudności z realizacją planów.
Pudełko i zawartość
Wprawdzie nieduże, ale naprawdę jest się nad czym rozpływać. Po uchyleniu wieczka, zza foliowego okienka ukazuje nam się niezwykle uporządkowany świat barw i kształtów. Niektóre elementy zestawu zostały bowiem wyróżnione ekspozycją na plastikowej wytłoczce. Nie pozwalała ona na bałagan, nawet w przypadku nerwowego potrząsania pudełkiem. Reszta zawartości już takiego szczęścia nie miała. Spoczywała w miarę spokojnie pod plastikową wyściółką razem z instrukcją oraz dołączonym katalogiem. Ocena opakowania zmienia się po wyjęciu wnętrza pudełka. Dość poważnym minusem wizerunkowym jest owa wyściółka. Użyto marnej jakości, cienkiego tworzywa sztucznego, które po wyciągnięciu z pudełka przypomina pleksi z chińskich podróbek. Jako, że wyściółka nie została umieszczona w kartonowej szufladce (oszczędność?), wrzucanie klocków razem z giętką wyściółką wymaga sporej dozy cierpliwości.
Jeśli ktoś sumiennie kolekcjonował zestawy Space (co w PRL-u było raczej trudne) i przeszedł etap późnego Classica (Light&Sound), nie został specjalnie zaskoczony ani zawartością pudełka ani kolorystyką. Zestawienie bieli i czerni sprawdziło się zarówno wcześniej (Classic Light&Sound) jak i później (seria Exploriens) Jeśli jednak budowniczy otrzymywał jakiś zestaw raz czasem – od święta, musiał przeżyć szok, związany z przejściem ze Space Classic do Futurona. W oczy rzuca się dosłownie cała zawartość pudełka. Pośród części zestawu, odkrywamy puszkę bateryjną, przy czym w stosunku do czysto białych, pochodzących z późnego Space Classic, Futuron zafundował nam zmianę w postaci czarnego nadruku „<9V>”,co znacznie ożywiło monotonną biel puszki. Dwudźwiękowy brzęczyk nie uległ modyfikacji. Podobnie dwubiegunowa listwa z lampkami, ale jeśli ktoś tych elementów nie widział na żywo wcześniej, to na pewno tak dźwięk, jak i światełka robiły na nim wrażenie. Całość uzupełniały kolorowe lampki. No i ten kosmonauta! Centrala wreszcie zlitowała się nad tabunem fanów – tych pozbawionych nieco wyobraźni i zafundowała hełmy z zakładaną przezroczystą osłoną! Wzór kombinezonu także uległ nieco zmianie. Wielu twierdzi, że na plus.
Budowa i bawialność
Budowa pojazdu jest prosta, więc nie spodziewajmy się żadnych nieznanych technicznych tricków. Prawdę powiedziawszy, ucieszył mnie powrót do łask łączników między segmentami pojazdu, używanych we wczesnym okresie Space Classic. Dwie płytki 2x2 zakończone samczykiem i samiczką, dają dużo więcej możliwości zwrotnych podczas jazdy po nierównym terenie, niż sztywne i trudno rozłączalne 2x4, stosowane w „Złotej Erze” Space Classic.
Magma Carrier, jak sugeruje jedna z nazw, jest przeznaczony do transportu magmy, odkrytej podczas patrolowania. W roli głównego pojemnika (chyba) występuje puszka bateryjna. Gorąca lawa mogłaby uszkodzić podwozie, w związku z czym, pojemnik opiera się na specjalnych wspornikach (świetne zastosowanie dłuższych kosmicznych barierek!). Magma jest ciężka, zaś o jej wadze zaświadcza włożona bateria dziewięciowoltowa. Temperatura, ciśnienie i różne inne parametry, są kontrolowane przez błyskające światełka, które wraz z dźwiękiem ostrzegają otoczenie o przewożonym gorącym materiale. Dane o składzie magmy są przesyłane do stacji za pośrednictwem średnich rozmiarów talerzy satelitarnych. Duży talerz nad głową kierowcy ma chyba chronić kosmonautę przed ewentualnymi konsekwencjami nieszczelności pojemnika, lub innym, niespodziewanym zachowaniem przewożonego materiału.
Pojazd jest dwuczłonowy, a zastosowany łącznik między segmentami pozwala na błyskawiczne odpięcie pojazdu napędzającego, od niebezpiecznej przyczepy. Po odłączeniu, otrzymujemy bardzo zgrabny łazik patrolowy, napędzany sporych rozmiarów, silnikiem rakietowym. W razie potrzeby po odseparowaniu od łazika, puszkę można postawić na sztorc. Zadziać się to może oczywiście, zanim napełnimy ją magmą. W tym wypadku talerz radarowy może pełnić swoją pierwotną funkcję.
Parę ciepłych słów poświęcić trzeba kołom użytym w tym zestawie. Ich wielkość a przede wszystkim gumowy standard dobrze harmonizuje z całością, zapewniając pojazdowi całkiem niezłą przyczepność. Na koniec warto zwrócić uwagę na nieskomplikowany sposób wymiany baterii w modelu głównym. Nie trzeba się z tym mocno gimnastykować, ani - co ważne – rozbierać zanadto pojazdu.
Modele alternatywne
Materiału wydawałoby się niewiele, ale zaproponowane modele alternatywne prezentują bardzo wysoki poziom. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że każdy z nich mógłby z powodzeniem stać się samodzielnym zestawem. By nie było tak słodko, polejmy łyżkę dziegciu – wymiana baterii we wszystkich modelach alternatywnych wymaga spokoju i opanowania, gdyż nie jest to czynność ani szybka ani bezinwazyjna gdy chodzi o strukturę modelu.
Ilość i rodzaj części trochę determinują przeznaczenie modeli, tworząc rodzinę, trudniąca się patrolowaniem oraz transportem kamieni, będących w nie do końca skrystalizowanym stanie.
Model 1 (lewy, górny róg tyłu pudełka)
Sześciokołowa jednostka o wydłużonym przodzie, na którym znajduje się miejsce dla kierowcy. Jak już wiemy, zawartość pojemnika może być toksyczna i trochę ciepła, więc lepiej maksymalnie od niej odsunąć kierującego. Pytanie, czy w tym wypadku owego pomysłu odsunięcia nie potraktowano zbyt przesadnie. Tak więc cechą charakterystyczną modelu jest umieszczenie pojedynczej osi przedniej pojazdu w sporym oddaleniu od dwóch tylnych osi, na których opiera się pojemnik. Pojazd ma stylistykę jednostki szybko przemieszczającej się, ale ze skrętnością może być problem.
Model 2 (lewy dolny róg pudełka)
Również sześciokołowa jednostka, jednakże o proporcjonalnie umieszczonych osiach, co wydaje się najlepszym rozwiązaniem układu jezdnego z zaproponowanych w modelach alternatywnych z tego zestawu. Świetnym i oryginalnym rozwiązaniem jest umieszczenie kierowcy na tyle pojazdu. Niczym woźnica rydwanu, nie może on usiąść, lecz w przypadku tej akurat konstrukcji nie jest to raczej wskazane. Przód opanowany został przez ruchomy w osi pionowej, złożony z kilku elementów, talerz przekaźnika informacji – zapewne o składzie wiezionego materiału. Niestety podczas zabawy potrafi notorycznie odpadać.
Model 3 (najlepiej wyeksponowany)
To mocno rozbudowany, wydłużony, ośmiokołowy, wąski pojazd, w którym dwie pary osi rozmieszczone są w układzie dwie na tył i dwie na przód. Bez osiowy środek pojazdu, zawiera pojemnik magmowy, pod którym umieszczony jest detektor promieniowania, bądź też emiter grawitacyjny wspomagający podwozie w przypadku nadmiernego ciężaru. Na pojemniku (chyba dla popisania się czarnym humorem) posadzono biednego kierowcę, który na drogę spoziera zza talerzy komunikacyjnych. Siedząc na stopionej zawartości wulkanu, na pewno nie odczuwa od spodu zimna. Niewielkie to pocieszenie w przypadku np. wybuchu …
Model jest mocno udekorowany rozmaitymi częściami i instrumentami, jednakowoż w sposób daleki od jarmarcznego upstrzenia. Chwała za to stylistom. Tak jak i w modelu nr 1, tutaj również będą problemy ze skrętnością.
Podsumowanie
Jeden z najbardziej udanych niedużych modeli, którego w dodatku widać i słychać. Wspaniałe modele alternatywne! W skali 1-6 zasługuje na ocenę najwyższą.
Ostatnio zmieniony 04 kwie 2019 09:14 przez Amal, łącznie zmieniany 2 razy.
Lex est quod notamus (łac."prawem jest, co zapisane")
- dzidek1983
- Stowarzyszenie Zbudujmy.to
- Posty: 5469
- Rejestracja: 21 sie 2015 08:38
- Rok urodzenia: 1983
- Lokalizacja: Mielec
- Kontakt:
Re: 6770 Magma Carrier
Dawniej nikt się nie przejmował dyskusjami w stylu "a jak ten radar/nadajnik z tej przyczepy się ściągnął". Liczyła się dobra zabawa. Najbardziej podoba mi się model alternatywny z dużym działem z przodu. Model pierwotny zawsze kojarzył mi się z pojazdem do poszukiwania min. Pewnie dlatego, że ten talerz do transportu skierowany do ziemi jest.
Something, something, something, dark side... Something, something, something, complete...
- Szczepan
- Stowarzyszenie Zbudujmy.to
- Posty: 853
- Rejestracja: 03 kwie 2015 10:28
- Rok urodzenia: 1982
- Lokalizacja: Łódź
- Kontakt:
Re: 6770 Magma Carrier
To akurat łatwo wytłumaczyć. W europejskich katalogach występował pod nazwą Magma Carrier, a w amerykańskich - pod nazwą Lunar Transporter Patroller. Brickset sam, zresztą, podaje obie nazwy: Jeden z moich ulubionych Futuronów. Na równi z 1621-1: Lunar MPV Vehicle. Nawet żółty ludzik specjalnie nie przeszkadza. Z jakiegoś powodu w kosmicznych seriach najbardziej podobały mi się pojazdy.Amal pisze:Konia z rzędem temu kto w kwestii nazwy modelu przechyli szalę na jedną stronę. Peeron, Lugnet i anglojęzyczne katalogi posługują się nazwą „Magma Carrier”. Brickset, Bricklink i katalogi niemieckie skłaniają się ku księżycowemu patrolowemu transporterowi.
- Havoc
- Stowarzyszenie Zbudujmy.to
- Posty: 1310
- Rejestracja: 14 maja 2013 20:00
- Rok urodzenia: 1982
- Lokalizacja: Gdańsk
- Kontakt:
Re: 6770 Magma Carrier
Przede wszystkim, dobrze Cię znowu widzieć, Amal.
Recenzja jak zawsze super. Tego właśnie mi brakuje w ówczesnych zestawach, ekskluzywnego dodatku jakim był light & sound. Zawsze jak przeglądałem katalogi to zestawy z tym oznaczeniem wywoływały 'WOW' :)
Recenzja jak zawsze super. Tego właśnie mi brakuje w ówczesnych zestawach, ekskluzywnego dodatku jakim był light & sound. Zawsze jak przeglądałem katalogi to zestawy z tym oznaczeniem wywoływały 'WOW' :)
Re: 6770 Magma Carrier
mala, dopiero zaczynam czytać, ale już nastawiam się na niesamowite wrażenia. ;) Cieszę się, pisze to naprawdę poważnie, ze Tobie jeszcze chce się publikować w tym dziale.
- Lordofdragonss
- Posty: 1201
- Rejestracja: 20 lip 2013 05:10
- Rok urodzenia: 1990
- Lokalizacja: Bełchatów/ Łódź
Re: 6770 Magma Carrier
Kolejna świetna recenzja na twoim koncie!
Zestawik prosty, ale projektanci fajnie wykorzystali jednostkę elektryczną do mniejszego zestawu.
Zestawik prosty, ale projektanci fajnie wykorzystali jednostkę elektryczną do mniejszego zestawu.
- Jerac
- Stowarzyszenie Zbudujmy.to
- Posty: 7835
- Rejestracja: 14 maja 2013 19:44
- Rok urodzenia: 1985
- Kontakt:
Re: 6770 Magma Carrier
Miałem ten zestaw, chyba jako jedyny z classic space. Bardzo go lubiłem. A kół bardzo nie lubiłem, bo od ściągania oponek kółka natychmiast pękały, i w efekcie bardzo szybko miałem kółka które pęsetą się składało wewnątrz oponki...
Szarnywirk
Re: 6770 Magma Carrier
Świetna praca. W tych dawnych modelach bardzo fajną rzeczą było dodawanie tych "pomysłów" - zdjęć wersji alternatywnych. I o dziwo LEGO zaczęło do tego wracać ostatnio.