Małe, brzydkie Ferrari z lat osiemdziesiątych

To jest Ferrari 312T4. Samochód Formuły 1 z lat osiemdziesiątych. Jest pokraczny, brzydki, nie ma prześwitu, ma żałosne malutkie skrzydełka i nikogo to nie obchodziło, bo był przy okazji niesamowicie szybki i świetnie się prowadził. Trudno żeby tak nie było, skoro dosłownie przysysał się do asfaltu.

Widzicie, to jest samochód z ery kiedy wszyscy stosowali tak zwany „ground effect”, jakkolwiek go przetłumaczyć po polsku. W skrócie auto działa jak odwrotny poduszkowiec: zasysa powietrze z przodu, z tyłu wyrzuca więcej niż z przodu zassało, boczne fartuchy w czasie jazdy dotykają asfaltu i uszczelniają całość tak że pod samochodem powstaje bardzo silne podciśnienie które z wielką mocą wgniata samochód w asfalt. Z czasem zabroniono stosowania tego rozwiązania, bo gdy taki samochód najedzie na krawężnik, dziurę albo z powodu kolizji podskoczy, rozszczelnia się i cały ten efekt zasysania gwałtownie przestaje działać – a auto przestaje skręcać. Jadąc trzysta kilometrów na godzinę niemożność skręcania jest stosunkowo niezdrowa, o czym niestety przekonało się wielu kierowców.

Dlaczego go zbudowałem? Przez cały rok pracowicie budowałem przeróżne latadła ze świata Star Wars za którymi raczej nie przepadacie, więc ich nie wrzucałem – aż w końcu kupiłem sobie kilka zestawów Speed Champions na Święta, w tym Ferrari Garage i zastałem tam mały, sympatyczny modelik przedstawiający w zamierzeniu Ferrari 312T4. To właśnie jest problem tego autka: ono w rzeczywistości nie jest sympatyczne. Jest, jak napisałem brzydkie, nieproporcjonalne, a jeszcze Ferrari zrobiło mu ten dziwaczny, wystający spod karoserii nos, niczym nochal czerwonego giganta z wielgachnym szarym kwadratowym wąsem. A panowie z LEGO zrobili go ładnego.

To się nie godzi!

Zrobiłem więc po swojemu.

Technicznie autko jak autko. Nie trzyma się na flexach, ani rączkach ani na zagęszczonym powietrzu, nielegalne jest chyba tylko dziesięć połączeń, a z bawialności można go aż podnieść i postawić i dalej stoi. Kółka się nie kręcą, a z minifiga wszedł tylko łebek i kask.

Aha, w ramach ciekawostki.. spróbujcie wetknąć to:
w to:   tak, aby przeszło na drugą stronę. Miłej zabawy!