Gwiezdny niszczyciel "Chimera"
- Jerac
- Stowarzyszenie Zbudujmy.to
- Posty: 7835
- Rejestracja: 14 maja 2013 19:44
- Rok urodzenia: 1985
- Kontakt:
Gwiezdny niszczyciel "Chimera"
To jest wpis z bloga. Aby przeczytać oryginalny wpis kliknij tutaj »
Gwiezdny niszczyciel. Prosty, znany każdemu kształt: trójkąt z pudłem na wierzchu, z charakterystycznym, arogancko wystawionym na ostrzał mostkiem. Dla mnie ten statek kosmiczny jest najcudowniejszym fikcyjnym okrętem jaki kiedykolwiek powstał w dowolnym uniwersum. Surowy, elegancki, niezbyt wyrafinowany. Coś jednak w jego proporcjach urzeka i sprawia że mógłbym gapić się na niego godzinami.
Zbudowanie własnego było moim marzeniem z dzieciństwa, ale takim marzeniem jak zostanie astronautą, posiadaniem ferrari - wiecie, takie kompletnie niemożliwe rzeczy. Taki stan rzeczy trwał, i trwał, i trwał... aż znalazłem taki cytat prosto z uniwersum SW:
I maintain that the effectiveness of the Star Destroyer stems from not only its massive firepower, but from its size. When citizens look at a Star Destroyer and then compare it to the craft which might be mustered to attack it, they have a tendency to dismiss such a notion as suicidal rather than approach the problem tactically. - Grand Moff Wilhuff Tarkin
Co można mniej więcej przetłumaczyć jako
"Uważam że efektywność Gwiezdnego Niszczyciela wynika nie tylko z jego ogromnej siły ognia, ale też z jego ogromu. Gdy mieszkańcy [atakowanego świata] patrzą na niszczyciela i porównują go z okrętami które miały by go zaatakować, odrzucają takie pomysły jako samobójcze, zamiast podejść do problemu od strony taktycznej".
Właśnie.
Wielki, ogromny, niemożliwy. Samobójczy z pewnością, dla portfela.
...jak bardzo niemożliwy?
Zacząłem się zastanawiać nad tym w listopadzie. Zgromadziłem materiały, wyliczyłem proporcje (naturalnie, błędnie), zrobiłem "szkic" w LDD i opracowałem prototypy co bardziej istotnych detali. Co do budżetu - miałem trochę nadmiarowych funduszy z legowej pracy na zlecenie, wypożyczania modeli na wystawy komercyjne i kilku innych pomniejszych źródeł; wyznaczyłem sobie kwotę jaką gotowy jestem w przeciągu pół roku wydać i kompletnie nieświadomy co mnie czeka, zacząłem po prostu budować.
Szczegółowy proces powstawania zostanie opisany w osobnym wątku, muszę tą historyjkę poukładać - dzisiaj chciałbym skupić się na samym modelu.
Przede wszystkim, jest duży. Bardzo duży, a ja się uparłem że ma nie być osadzony na żadnej stalowej ramie czy innym nie-klockowym wzmocnieniu, ma być regularnym klockowym MOCem bez żadnych oszustw. Wielu z Was buduje makiety, ja zresztą też. To teraz wyobraźcie sobie, że chcecie makietę podnieść za jeden punkt na środku. I ona się składa tylko z klocków. I po podniesieniu, ma się nie wyginać i krawędzie dalej są proste, i nic nie odpada.
Nie żeby mi się udało, bo nie mam dość siły żeby go podnieść; może i mam macki, ale co z tego skoro tu jest potrzebny trzyręki Pudzian? Ostatecznie model podnosi się w dwie osoby - jedna staje z tyłu i podnosi go za spód, a druga wsadza rękę przez otwór serwisowy z przodu i trzyma bezpośrednio za ramę. Pewnym sukcesem jest to że faktycznie da się go tak przenosić i nic złego się nie dzieje, minusem natomiast - to, że nie wiem jak długo będzie stać prosto. Spodziewam się że za czas jakiś zacznie opadać nos, albo rogi, albo co...
Budżet, eh. Założyłem 5.000 zł. Astronomiczna kwota jak na zabawkę z klocków, nie? Ale przecież miałem trochę funduszy na start, kwota miała być rozłożona na 6 miesięcy, a potem zrobię sobie wolne od "dużego" budowania na pozostałe 6. A jak wyszło w praktyce? Budżet został przekroczony już w marcu, i choć jeszcze nie zrobiłem ostatecznego podliczenia, spodziewam się że przekroczenie jest o ponad 100%... teraz jak coś będę budował to chyba z kurzu który został w szufladkach, bo to jedyne co mi pozostało.
Nie tylko fundusze topniały w zastraszającym tempie, topniał też czas. Jakoś w styczniu rozważałem czy nie będę miał go gotowego już na Pyrkon (koniec marca), a tymczasem pod koniec marca miałem mniej więcej 1/2 długości całego okrętu, a więc jakieś 1/7 masy całego. Innymi słowy po połowie czasu przewidzianego na budowę - bo na 1 czerwca po prostu MUSIAŁ być gotowy - miałem gotowe zawrotne 15% całości. Zacząłem więc przyspieszać tempo. Coraz mniej wieczornych wyjść, coraz dłuższe nocki, coraz więcej bluzg na robotę w którą się wpakowałem, a której miejscami miałem już autentycznie dość. Mimo to parłem do przodu, a ostatecznym zwieńczeniem był ostatni tydzień przed wystawą kiedy to mój dzień składał się z pracy w firmie i pracy w domu, przetykany drzemkami tu i ówdzie. Prace nad modelem w wersji zaprezentowanej w Swarzewie zakończyły się o trzeciej w nocy... a o jedenastej uroczyste otwarcie.
To się nazywa, skończyć na styk!
Co prawda nie skończyłem oświetlenia i niektóre detale są bardzo, ale to bardzo prowizoryczne: "bańka" reaktora jest kilkoma klockami poskładanymi w pięć minut (te pięć minut przed trzecią w nocy :D), mostek jest za nisko a kulki sensorów na nim za małe. Za to ostatnie dziękuję pewnemu sklepowi na BL który mi anulował zamówienie z klockami do tego, gr.
Pozytywnie za to dziękuję wszystkim którzy mi pod koniec pomagali przy składaniu wieżyczek, wyszukiwaniu kafli z rozwalonej po całej podłodze sterty klocków i tym podobnym. Bez tego autentycznie bym nie zdążył!
Mimo tego i wszystkich innych drobnych przeciwności losu które mnie spotkały... oto jest.
Zdjęcia są jakie są, profesjonalnie będą zrobione dopiero jak niszczyciel wróci do Łodzi, teraz mam tylko takie stworzone w warunkach wystawowych. Tutaj też dziękuję wszystkim którzy użyczyli mi swoich zdjęć lub aparatu, na początek Maciejowi, Migalartowi, Sikorce i Rafałowi (rh) :)
Sukcesywnie będzie pojawiać się więcej zdjęć.
Gwiezdny niszczyciel. Prosty, znany każdemu kształt: trójkąt z pudłem na wierzchu, z charakterystycznym, arogancko wystawionym na ostrzał mostkiem. Dla mnie ten statek kosmiczny jest najcudowniejszym fikcyjnym okrętem jaki kiedykolwiek powstał w dowolnym uniwersum. Surowy, elegancki, niezbyt wyrafinowany. Coś jednak w jego proporcjach urzeka i sprawia że mógłbym gapić się na niego godzinami.
Zbudowanie własnego było moim marzeniem z dzieciństwa, ale takim marzeniem jak zostanie astronautą, posiadaniem ferrari - wiecie, takie kompletnie niemożliwe rzeczy. Taki stan rzeczy trwał, i trwał, i trwał... aż znalazłem taki cytat prosto z uniwersum SW:
I maintain that the effectiveness of the Star Destroyer stems from not only its massive firepower, but from its size. When citizens look at a Star Destroyer and then compare it to the craft which might be mustered to attack it, they have a tendency to dismiss such a notion as suicidal rather than approach the problem tactically. - Grand Moff Wilhuff Tarkin
Co można mniej więcej przetłumaczyć jako
"Uważam że efektywność Gwiezdnego Niszczyciela wynika nie tylko z jego ogromnej siły ognia, ale też z jego ogromu. Gdy mieszkańcy [atakowanego świata] patrzą na niszczyciela i porównują go z okrętami które miały by go zaatakować, odrzucają takie pomysły jako samobójcze, zamiast podejść do problemu od strony taktycznej".
Właśnie.
Wielki, ogromny, niemożliwy. Samobójczy z pewnością, dla portfela.
...jak bardzo niemożliwy?
Zacząłem się zastanawiać nad tym w listopadzie. Zgromadziłem materiały, wyliczyłem proporcje (naturalnie, błędnie), zrobiłem "szkic" w LDD i opracowałem prototypy co bardziej istotnych detali. Co do budżetu - miałem trochę nadmiarowych funduszy z legowej pracy na zlecenie, wypożyczania modeli na wystawy komercyjne i kilku innych pomniejszych źródeł; wyznaczyłem sobie kwotę jaką gotowy jestem w przeciągu pół roku wydać i kompletnie nieświadomy co mnie czeka, zacząłem po prostu budować.
Szczegółowy proces powstawania zostanie opisany w osobnym wątku, muszę tą historyjkę poukładać - dzisiaj chciałbym skupić się na samym modelu.
Przede wszystkim, jest duży. Bardzo duży, a ja się uparłem że ma nie być osadzony na żadnej stalowej ramie czy innym nie-klockowym wzmocnieniu, ma być regularnym klockowym MOCem bez żadnych oszustw. Wielu z Was buduje makiety, ja zresztą też. To teraz wyobraźcie sobie, że chcecie makietę podnieść za jeden punkt na środku. I ona się składa tylko z klocków. I po podniesieniu, ma się nie wyginać i krawędzie dalej są proste, i nic nie odpada.
Nie żeby mi się udało, bo nie mam dość siły żeby go podnieść; może i mam macki, ale co z tego skoro tu jest potrzebny trzyręki Pudzian? Ostatecznie model podnosi się w dwie osoby - jedna staje z tyłu i podnosi go za spód, a druga wsadza rękę przez otwór serwisowy z przodu i trzyma bezpośrednio za ramę. Pewnym sukcesem jest to że faktycznie da się go tak przenosić i nic złego się nie dzieje, minusem natomiast - to, że nie wiem jak długo będzie stać prosto. Spodziewam się że za czas jakiś zacznie opadać nos, albo rogi, albo co...
Budżet, eh. Założyłem 5.000 zł. Astronomiczna kwota jak na zabawkę z klocków, nie? Ale przecież miałem trochę funduszy na start, kwota miała być rozłożona na 6 miesięcy, a potem zrobię sobie wolne od "dużego" budowania na pozostałe 6. A jak wyszło w praktyce? Budżet został przekroczony już w marcu, i choć jeszcze nie zrobiłem ostatecznego podliczenia, spodziewam się że przekroczenie jest o ponad 100%... teraz jak coś będę budował to chyba z kurzu który został w szufladkach, bo to jedyne co mi pozostało.
Nie tylko fundusze topniały w zastraszającym tempie, topniał też czas. Jakoś w styczniu rozważałem czy nie będę miał go gotowego już na Pyrkon (koniec marca), a tymczasem pod koniec marca miałem mniej więcej 1/2 długości całego okrętu, a więc jakieś 1/7 masy całego. Innymi słowy po połowie czasu przewidzianego na budowę - bo na 1 czerwca po prostu MUSIAŁ być gotowy - miałem gotowe zawrotne 15% całości. Zacząłem więc przyspieszać tempo. Coraz mniej wieczornych wyjść, coraz dłuższe nocki, coraz więcej bluzg na robotę w którą się wpakowałem, a której miejscami miałem już autentycznie dość. Mimo to parłem do przodu, a ostatecznym zwieńczeniem był ostatni tydzień przed wystawą kiedy to mój dzień składał się z pracy w firmie i pracy w domu, przetykany drzemkami tu i ówdzie. Prace nad modelem w wersji zaprezentowanej w Swarzewie zakończyły się o trzeciej w nocy... a o jedenastej uroczyste otwarcie.
To się nazywa, skończyć na styk!
Co prawda nie skończyłem oświetlenia i niektóre detale są bardzo, ale to bardzo prowizoryczne: "bańka" reaktora jest kilkoma klockami poskładanymi w pięć minut (te pięć minut przed trzecią w nocy :D), mostek jest za nisko a kulki sensorów na nim za małe. Za to ostatnie dziękuję pewnemu sklepowi na BL który mi anulował zamówienie z klockami do tego, gr.
Pozytywnie za to dziękuję wszystkim którzy mi pod koniec pomagali przy składaniu wieżyczek, wyszukiwaniu kafli z rozwalonej po całej podłodze sterty klocków i tym podobnym. Bez tego autentycznie bym nie zdążył!
Mimo tego i wszystkich innych drobnych przeciwności losu które mnie spotkały... oto jest.
Zdjęcia są jakie są, profesjonalnie będą zrobione dopiero jak niszczyciel wróci do Łodzi, teraz mam tylko takie stworzone w warunkach wystawowych. Tutaj też dziękuję wszystkim którzy użyczyli mi swoich zdjęć lub aparatu, na początek Maciejowi, Migalartowi, Sikorce i Rafałowi (rh) :)
Sukcesywnie będzie pojawiać się więcej zdjęć.
Szarnywirk
- Legolas0232
- Posty: 796
- Rejestracja: 02 sty 2014 00:06
- Rok urodzenia: 1998
Re: Gwiezdny niszczyciel "Chimera"
Pewnego dnia, też będę umiał budować takie cuda :)
Re: Gwiezdny niszczyciel "Chimera"
Powiem tak: dobrze, że nie publikujesz na Lugpolu ostatnio, bo był by moc roku. A tak mam jeszcze szansę☺
Model na zdjęciach z czarnym tłem prezentuje się genialnie.
Model na zdjęciach z czarnym tłem prezentuje się genialnie.
- Jerac
- Stowarzyszenie Zbudujmy.to
- Posty: 7835
- Rejestracja: 14 maja 2013 19:44
- Rok urodzenia: 1985
- Kontakt:
Re: Gwiezdny niszczyciel "Chimera"
Widzisz, nie pomyślałem. Zrobiłem mu kilka zdjęć jak stał jeszcze na gołym betonie, przy sztucznym świetle... na szybko i telefonem. Trza było wtedy wziąć aparat od kogoś i go obfocić bo takiej okazji nie będzie bardzo długo. Ale na swoje usprawiedliwienie mam to że to było koło 60tej godziny na nogach bez przerwy na spanie dłuższej niż 2h ;)
Moc roku, pfff, mam już dwa. Niech inni biorą i korzystają :)
Moc roku, pfff, mam już dwa. Niech inni biorą i korzystają :)
Szarnywirk
-
- Posty: 331
- Rejestracja: 03 maja 2014 21:33
- Rok urodzenia: 1900
- Lokalizacja: Nigdzie
Re: Gwiezdny niszczyciel "Chimera"
Model godny pokazywania na każdej wystawie tematycznej od zaraz, aż po kres istnienia klocków Lego. :-)
Naprawdę monumentalne i wspaniałe!
Naprawdę monumentalne i wspaniałe!
Re: Gwiezdny niszczyciel "Chimera"
Powiem tak: SW nie lubię, modeli statycznych nie lubię, a to bym kupił za każde pieniądze :)
- jetboy
- Stowarzyszenie Zbudujmy.to
- Posty: 15905
- Rejestracja: 09 lip 2013 17:03
- Rok urodzenia: 1973
- Lokalizacja: Warszawa koło Otwocka
- Kontakt:
Re: Gwiezdny niszczyciel "Chimera"
Przepiękny! Ciesze się że mogłem przyczepić jeden klocek :)
_____________________________________________
To KLOCKI LEGO, można z nich zbudować WSZYSTKO!
To KLOCKI LEGO, można z nich zbudować WSZYSTKO!
- Migalart
- Posty: 810
- Rejestracja: 06 gru 2013 09:35
- Rok urodzenia: 1978
- Lokalizacja: Mysłowice
- Kontakt:
Re: Gwiezdny niszczyciel "Chimera"
Niezależnie od tego, że wygląda genialnie, to własnie powyższe zdanie zawiera kwitesenje mistrzostwa tego modelu. Buduję spore makiety, więc chyba coś mogę o tym powiedzieć ;)Jerac pisze:Wielu z Was buduje makiety, ja zresztą też. To teraz wyobraźcie sobie, że chcecie makietę podnieść za jeden punkt na środku. I ona się składa tylko z klocków. I po podniesieniu, ma się nie wyginać i krawędzie dalej są proste, i nic nie odpada.
Koniecznie zainwestuj w dobrą sesje fotograficzną i powal na kolana cała świat. Niestety aktualne foty nie oddają majestatu budowli :/
Ustawiając się jako autor do zdjęcia razem z modelem aby oddać jego skalę stań za nim, a nie przed nim.
http://zbudujmy.to/czlonkowie/Migalart/" target="_blank
- Jerac
- Stowarzyszenie Zbudujmy.to
- Posty: 7835
- Rejestracja: 14 maja 2013 19:44
- Rok urodzenia: 1985
- Kontakt:
Re: Gwiezdny niszczyciel "Chimera"
Tak, będzie druga runda zdjęć - w studiu, po poprawkach i z oświetleniem. Narazie wrzucam co mam bo mimo wszystko zależy mi żebym to ja wyszedł z prezentacją do ludzi a nie ktoś ktoś z gości w muzeum.
Szarnywirk