9468 Vampire Castle

Moderator: nori

Awatar użytkownika
nori
Posty: 1467
Rejestracja: 15 maja 2013 08:53
Rok urodzenia: 1979
Kontakt:

9468 Vampire Castle

Post autor: nori »

To jest wpis z bloga. Aby przeczytać oryginalny wpis kliknij tutaj »

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Konfrontacja między siłami ciemności a łowcami potworów wreszcie zbliża się do kulminacyjnego momentu. Lord Vampyre zdobył komplet (no, powiedzmy) kamieni księżycowych i jest gotów sprowadzić na świat wieczny mrok. Czy drużynie bohaterów uda się zapobiec tej tragedii?
Zapraszam na niezwykle niebezpieczną wyprawę do samego jądra niedoszłej ciemności. Zagrożeń czyha co niemiara, jednak odważnego śmiałka nie powinny zniechęcać ani kolce, ani zapadnie, ani łoże małżeńskie Państwa Wampirów.

9468 Vampire Castle

Seria: Monster Fighters
Rok premiery: 2012 (lipiec)
Liczba elementów: 949
Figurki: 6 (7): Lord Vampyre, Lord Vampyre's Bride, Manbat (2x), Skeleton, Dr. Rodney Rathbone, Jack McHammer
Kamień księżycowy: Red, Blue, Yellowy-green, Orange, Purple, Green
Wymiary pudełka: (w przybliżeniu) 58 x 37.5 x 8 cm
Cena: 99.99 €, 99.99 $, 79.99 £, 449.99 zł

BrickLink, Brickset

Obrazek

Pudło słusznych rozmiarów, wszak zawiera w sobie prawie tysiąc złowieszczych elementów. Szata graficzna nie rozczarowuje, otrzymujemy tu dokładną powtórkę, znaną już ze wcześniejszych zestawów. Oj, wychwalam grafików z TLG, ale najzwyklej w świecie na to zasłużyli, w przypadku serii Monster Fighters każde pudełko to małe arcydzieło, i to pod każdym względem. Począwszy od stylowego loga idealnie wkomponowanego w całą scenerię, poprzez świetnej jakość zdjęcia i perfekcyjne zobrazowanie wszystkich składowych zestawu, kończąc na wysmakowanych pociągnięciach wirtualnym pędzlem.

Każdy zestaw z regularnej serii, w prawym dolnym rogu pudełka, posiada stylowy obrazek przedstawiający potwory które znajdziemy w opakowaniu. W przypadku niniejszego zestawu, na takie wyróżnienie zasłużyło tylko małżeństwo Wampirów, niestety pominięto nietoperze (o kościanym koleżce nie wspominając, ale o tym jegomościu będzie nieco dalej).

Obrazek

Tylna ściana pudełka to duże zdjęcie zestawu w całej okazałości, rzut okiem na "drugą stronę" zamkowej wieży, oraz wiele pomniejszych obrazków, prezentujących funkcjonalność modelu. Jak mam być szczery, to może jednak graficy przesadzili z tymi obrazkami, co za dużo, to jednak niezdrowo.

Obrazek

Ostrzeżenia, małe obrazki, oraz wyszczególnienie ludzików wraz z jedną postacią w skali 1:1. Czyli na bocznych ściankach pudełka znajdziemy to co w praktycznie każdym zestawie LEGO (adnotacja by Technicowcy się nie czepiali: w praktycznie każdym zestawie zawierającym ludziki).

Obrazek

Na zawartość pudła składa się siedem dużych woreczków, każdy oznaczony swoim indywidualnym numerkiem, oraz dwa elementy luzem.

Obrazek

Nie zabrakło instrukcji i arkusza naklejek. Na szczęście, jak to w większych zestawach bywa, instrukcjom nie grozi pomięcie ani potarganie, zabezpieczono je, wraz z naklejkami, dodatkowym woreczkiem, a wszystko usztywnione jest tekturką. Tu się powtórzę: patent genialny, szkoda jedynie, że stosowany tylko w większych zestawach.
Jako uwaga dodatkowa: zapewne wiecie, jaka jest moja "ulubiona" reklama non stop nawiedzająca mnie w każdej instrukcji? No właśnie, spójrzcie tylko na poniższe zdjęcie, tak wdzięcznie przywitał mnie "rozwydrzony dzieciak". Paradoksalnie, by ukoić moje zszargane nerwy, jego facjatę zasłoniły naklejki - czyżby chciały się zrehabilitować i sprawić, bym spojrzał na nie przychylniejszym okiem?

Obrazek

Obrazek

Naklejki. Służą jako "ozdoba" zamku, czyli zawierają motywy muru, pajęczyn i listowia. Dodatkowo klimat potęgują złowieszcze ślepia, należące do kryjących się w wyłomach nieokreślonych kreatur. Oczy oraz liście posiadają funkcję fluorescencyjną, efekt jest doprawdy niezwykły, jednak, i tu proszę o wybaczenie, na potrzeby niniejszej recenzji jednak naklejek nie przykleiłem.

Obrazek

Obrazek

Poniżej skan w 300dpi, warto też zaznaczyć, że poszczególne naklejki oznaczone są numerkami, oczywiście przytoczonymi w instrukcji. Miłe i przydatne usprawnienie całego procesu budowy.

Obrazek

Obrazek

Jakby inaczej, jedna książeczka to za mało, konieczny jest podział (tak wiem, koszty itp, bla, bla, a ja i tak nie lubię tego dzielenia). Format A4, okładki praktycznie identyczne (różnica tylko w numerku), 84 i 76 stron. Zawartość? Począwszy od krwiożerczego dywanu, poprzez plany budowy, kończąc na reklamach, indeksie elementów i pewnym dzieciaku. Jako bonusik "tajny" kod do gry, którą możecie znaleźć na stronach LEGO. Patent obecnie już znany, ale wart odnotowania i pochwały: elementy czarne są naprawdę czarne, dodatkowo pociągnięte jasną obwódką.
Budowa przebiega sprawnie i z przyjemnością.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ludziki. Wspaniałe potwory, oryginalni bohaterowie, seria Monster Fighters w tym aspekcie zachwyca przy okazji praktycznie każdego zestawu. Oczywiście nie inaczej jest tutaj, co prawda bohaterów już zdążyliśmy poznać przy okazji mniejszych zestawów, także Lord Vampyre miał już swój udział we wcześniejszych przygodach, jednak nie zabrakło całkiem nowych i niezwykle ciekawych kreatur. Ot, choćby urocze nietoperze, czy prawdziwa rewelacja: Lord Vampyre's Bride! I bardzo proszę nie zapominać o szkieleciku, biedak coś ostatnimi laty spychany jest na margines i ci źli projektanci nie traktują go jako pełnoprawną figurkę! Ale my nie damy mu zginąć (sic!)!

Obrazek

Wg mnie, klasyczne horrory studia Universal International Pictures były wyraźną, choć może tylko pośrednią inspiracją dla projektantów zestawów z serii Monster Fighters. W każdej recenzji, przynajmniej tych opisujących regularną linię, staram się przemycić ciekawostki oraz nawiązania do tych klasycznych dzieł, momentami nawiązując zarówno do wcześniejszych lat, czyli samych początków kinematografii, jak i filmów nakręconych o wiele później, ale po które także niewątpliwie warto sięgnąć.

Nie inaczej będzie tym razem, choć nieco specyficznie. Wszak złowroga siedziba, zamek jakiegoś dziwnego indywiduum, to motyw względnie popularny. Jednak luźno nawiązując do zamku, koniecznie należałoby wymienić prawdziwą klasykę, i wielki hit tamtych lat. Młoda para, zbiegiem nieszczęśliwych wypadków, trafia do złowrogiej posiadłości, która bardziej klimatem, niż wizualnie przypomina zamek. Jednak na pochodzący z 1934 roku film "The Black Cat" warto przede wszystkim zwrócić uwagę z takich powodów, jak popisowe role tuzów horroru, czyli Bela Lugosiego oraz Borisa Karloffa, oraz, że był to jeden z pierwszych filmów, poruszający wątki satanistyczne.
Film luźno oparto na noweli Edgara Allana Poego pod tym samym tytułem, jednak w tym przypadku należy podkreślić, że z opowiadaniem jednak wiele wspólnego nie miał. Gdybyście szukali w miarę wiernej adaptacji tego opowiadania, to polecam jeden z odcinków serii "Masters of Horror".

Obrazek

Zostawmy jednak zamek w spokoju, a przyjrzyjmy się pewnej zgrabnej osóbce. Wszak Lord Vampyre's Bride bez wątpienia przyciąga wzrok swym niewątpliwym urokiem.

Jeżeli sięgniemy do klasycznych horrorów, znajdziemy wśród nich obraz o jakże wymownym tytule "Dracula's Daughter". Film ten, pochodzący z 1936 roku, jest bezpośrednią kontynuacją słynnego "Draculi". Pojawia się w nim tajemniczą postać: Marya Zaleska, której enigmatyczna otoczka niestety zatraca się wobec aż nazbyt wymownego tytułu. Film jest specyficzny, obecnie nieco zapomniany, i trudno nazwać go horrorem. Bliżej mu do dramatu psychologicznego, rozterek głównej postaci, pragnienia normalnego życia i nadziei na nie po śmierci ojca, a jednoczesnego wyraźnego odczucia, i to dosłownie, więzów krwi, a przez to własnej mrocznej natury.

Obrazek

O wiele popularniejszą postacią jest Wilhelmina (Mina) Harker, z domu Murray. Bardzo zaradna, samodzielna, ambitna, niezależna, narodziła się na kartach powieści Brama Stokera. Ukąszona przez Draculę i zmuszona do wypicia własnej krwi, powoli przemienia się w Wampira. Od tego losu próbuje uratować ją Abraham van Hellsing, przykładając do jej czoła Eucharystię. Jednak zmiana Miny nie zostaje zatrzymana, co prawda opiera się jej, jednak coraz bardziej odczuwalny staje się zew krwi. Ukąszenie przez Draculę powoduje także, że widzi myśli swego pana, co wykorzystuje skrzętnie van Hellsing w polowaniu na potwora. Koniec końców przemiana Miny zostaje cofnięta po śmierci Draculi. Podobnie jak większość postaci z rodowodem w starych horrorach, jej postać jest dość skomplikowana pod względem psychologicznym, dodatkowo jej cechy zostały uwypuklone poprzez postać jej przyjaciółki: Lucy Westenra, rozpieszczonej arystokratki.

Postać Miny pojawiła się już we wspomnianym wielokrotnie filmie "Dracula" z 1931 roku, jednak przy okazji warto wymienić jeszcze dwie kreacje.

Obrazek

W "Drakuli" w reżyserii Francisa Forda Coppoli, w Minę wcieliła się Winona Ryder, i o ile sam film jest bardzo dobrze oceniany praktycznie pod każdym wzgledem, to właśnie kreacja tej aktorki uważana jest za jedną z jego nielicznych wad. Oczywiście jest to po części kwestia gustu, jednak niewątpliwie należy przyznać, że wobec genialnych kreacji Garego Oldmana oraz Anthonego Hopkinsa, Winona Ryder wypada po prostu blado.

Obrazek

Natomiast absolutnie nie można tego samego powiedzieć wobec aktorki znanej głównie z roli w serialu "La Femme Nikita". Peta Wilson w "The League of Extraordinary Gentlemen" stworzyła postać niezwykle charyzmatyczną, idealnie wpasowującą się w swoich nader oryginalnych towarzyszy, jednak jednocześnie nic nie zatracając ze swojego własnego jestestwa. Sama postać Miny została nieco przemodelowana, najważniejszą zmianą są Wampirze zdolności, którymi nasza bohaterka wciąż dysponuje. Co do samego filmu, jeżeli nie mieliście okazji go obejrzeć, szczerze polecam, jest to może dzieło nie najwyższych lotów, ale na pewno solidne kino przygodowe z wieloma smaczkami i odwołaniami do klasyki literatury. Komiks pod tym samym tytułem, który jest pierwowzorem dla filmu, ogólnie uważany jest za arcydzieło, i niewątpliwie warto po niego sięgnąć, przynajmniej po dwa pierwsze tomy.

Obrazek

Jeżeli jesteśmy przy postaciach kobiecych, to w takim towarzystwie nie mogło zabraknąć innej narzeczonej, nie Draculi a potwora Frankensteina. Pochodzący z 1935 roku film o nieco mylnym tytule "Bride of Frankenstein", uznawany jest za jedno z najwybitniejszych dzieł w historii kinematografii. Kontynuacja klasycznego "Frankensteina", przebiła pierwowzór praktycznie pod każdym względem. Sporą rolę w tym miał reżyser, James Whale, dysponujący sporym budżetem i zaufaniem wytwórni, co pozwoliło mu rozwinąć skrzydła. Swoboda artystyczna zaowocowała niezwykłą opowieść o wyobcowaniu i potrzebie akceptacji, tematyce bliskiej Whalowi, który był ekscentrykiem i homoseksualistą. Nie zawiedli aktorzy, i pod tym względem jest to widowisko wprost niezwykłe, praktycznie każda postać pojawiająca się na ekranie skutecznie przyciąga zainteresowanie widza. Boris Karloff w roli monstrum to klasa sama w sobie, jednak na ekranie brylowała Elsa Lanchaster, która wcieliła się w filmie w dwie role: Mary Shelley oraz narzeczonej monstrum. Podwójna rola także była skutkiem wizji artystycznej reżysera, i miała potęgować wieloznaczność przedstawionej postaci. Narzeczona Frankensteina łączyła w sobie w zaskakujący sposób piękno i brzydotę, i do dzisiaj może być przedstawiana, jako osiągniecie sztuki charakteryzatorskiej.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A jako, że to ostatni zestaw z regularnej serii, pozwolę sobie jeszcze nawiązać do jednego filmu studia Universal International Pictures. "The Invisible Ray" z 1936 roku, w wielkim skrócie, opowiada o naukowcu który zostaje napromieniowany przez tajemniczy meteoryt. Jednym ze skutków tego zajścia jest to, że zaczyna... świecić! Czyżby elementy fosforyzujące w zestawach LEGO też były swoistym mrugnięciem okiem do potencjalnych klientów?

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Lord Vampire już wcześniej pojawił się w zestawie z karawanem, czyli 9464 The Vampire Hearse, jednak tutaj otrzymujemy go w "postaci kompletnej", czyli wraz z nieodzowną pelerynką! Natomiast jest to pierwsze spotkanie z jego nałożnicą, i należy bezsprzecznie przyznać, ta figurka jest wprost przepiękna. Czarne loki, charakterystyczna twarz, podobnie jak u Lorda, główka także posiada dwustronny nadruk. Całości dopełnia gustowna, czerwona suknia. Oczywiście główki zarówno Lorda jak i jego żony są fosforyzujące, wrażenie jest niesamowite, gdy w ciemności na zielonkawej poświacie dokładnie uwypukla się złowrogi wyraz twarzyczek.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Manbat brązowy, brat czarnego, znanego już z 8 serii minifigurek. Ostre zębiska, czerwone ślepia, ogromne słuchy, zarośnięte cielsko. Wprost uroczy.
Specyficzną nowością są rączki, idące nie jak u standardowych minifigów wzdłuż tułowia, a szeroko rozpostarte, dodatkowo wyposażone w błoniaste skrzydła.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wielki niedoceniony, czyli biały szkielecik, nie wymieniony w zestawie jako minifigurka. A przecież idealnie uzupełnia naszą wesołą gromadkę potworów!

Obrazek

Bonus, czyli małe porównanie różnych gatunków nietoperzy. Przy okazji wyraźne uwidocznienie, czym odróżnia się Man-bat od Bat-mana.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tam gdzie potwory, tam absolutnie nie może zabraknąć dzielnych Monster Fighters (no dobra, są wyjątki). Tym bardziej, że walka sił ciemności ze steampunkowcami zbliża się ku końcowi. Skoro w zamku znajdziemy głównego "złego" to po drugiej stronie nie mogło zabraknąć lidera łowców potworów, czyli słynnego Dr Rodneya Rathbone. Właśnie, tu należy od razu podkreślić, jego nazwisko obecnie brzmi "Rathbone", wcześniej natomiast występował jako Rathebone. Widać to doskonale w grafikach na których zapisano jego nazwisko stylizowaną czcionką. Poniżej pierwsza wersja, oraz przerobiony, oryginalny obrazek ze strony LEGO. Jako ciekawostka, czyżby zmiana nastąpiła nagle i patrząc na niestaranność prostej w sumie operacji graficznej, ktoś bardzo się spieszył z nową wersją obrazka?

Obrazek
Obrazek

Drugim z łowców jest Jack McHammer. Obydwie figurki są już dobrze znane, Dr Rodney Rathbone zawitał wcześniej w dwóch zestawach: 9464 The Vampire Hearse, 9466 The Crazy Scientist & His Monster, natomiast Jacka mogliśmy spotkać na cmentarzu: 9465 The Zombies.

Dla porządku podkreślę, że zarówno lider bohaterów, jak i daleki kuzyn Thora prezentują się nader ciekawie. Ładne i stylowe torsy, niezłe nadruki na buźkach, melonik, figurki na pewno warte zainteresowania, tym bardziej, że wymienione elementy łatwo można wykorzystać w swoich własnych konstrukcjach. Mi prywatnie nieco przeszkadzają zbyt mocne akcenty nawiązujące do steampunku, mechaniczna noga i ramię psują jak dla mnie trochę klimat towarzyszący tym ludzikom.

Obrazek

Obrazek

Po nieco chyba przydługiej wycieczce po pudełku, instrukcji, filmach i ludzikach, czas najwyższy zabrać się za klocki. A jak przystało na zestaw słusznych rozmiarów, jest tu co składać.

Komplet specyficznych, ośmiokątnych płytek.

Obrazek

Żaden zamek nie może obejść się bez charakterystycznych paneli. Warto zwrócić uwagę na nieco zjunioryzowane czarne dachy (w niniejszym zestawie znajdziemy takie dwa), mimo że to dobrze znany element, premierę miał w 1999 roku, to po raz pierwszy pojawia się w kolorze czarnym!

Obrazek

Jest Drakula, więc nie mogło zabraknąć trumny. Wieko posiada stylowy nadruk, na szczęście, w tym przypadku oszczędzono nam naklejki. Oprócz tego garść najróżniejszych elementów w pięknych kolorach Sand Green i Dark Red, cegiełki, okiennice, piaskowe (Dark Tan) krzaczki.

Obrazek

Coś dla wyznawców dziurawej zębatki: Technic, Axle and Pin Connector Hub with 2 Axles jest nowością tego roku i dotychczas pojawił się tylko w trzech zestawach, w tym w Crawlerze, natomiast Technic, Axle and Pin Connector Triple póki co jest tylko na wyłączność potworów!

Obrazek

Trochę drobnicy, tej bardziej przezroczystej (w tym świetna Minifig, Utensil Bottle, Vial with Trans-Bright Green Fluid Pattern),

Obrazek

i nieco mniej. Spory wybór uzbrojenia: szabla, miecz, młot, do tego dwa rodzaje broni palnej. Mapę uważam za minus, niestety, seria Monster Fighters nie doczekała się swojej wersji mapy, a szkoda, gdyż otoczka fabularna aż prosi się o taki akcent. Zamiast tego otrzymaliśmy oklepany nadruk znany już choćby z serii Indiana Jones czy Pirates II. Miłym dodatkiem jest muchomorek wykorzystywany przez Panią Draculę do ważenia tajemniczych mikstur, potocznie zwanych obiadem.

Obrazek

Część elementów posiada własne opakowania, czy to małe kartoniki zabezpieczające siatkę oraz płaszcz, czy foliowe woreczki w których umieszczono kompletne torsy Manbatów. Dla przypomnienia, pakowanie w osobne woreczki części składowych ludzików zazwyczaj oznacza, iż wyprodukowano je w Chinach...

Obrazek

Element w stylu bardzo przydatnych, czyli nowy separator w gustownym kolorze pomarańczowym (a poważnie, za kolor wielki plus: łatwo go dzięki temu znaleźć gdy zapodzieje się w większej kupce klocków).

Obrazek

Moonstones czyli słynne kamienie księżycowe, czyli akcent kolekcjonerski w serii Monster Fighters, pożądane zarówno przez potwory, jak i bohaterów. W zestawie znajdziemy sześć różnych kamieni, wszystkie pojawiały się już we wcześniej recenzowanych zestawach.

Obrazek

Obrazek

Ogólnie nakreśloną historię opowiada bardzo dobrze zrealizowany trailer. Zastosowanie stylizowanej grafiki, eksperymentowanie z animacją, do tego klimatyczne filtry, powodują, że gorąco polecam wzmiankowany filmik.
Poniżej prezentuję wersję z polskimi napisami, przygotowanymi we współpracy z rh, Sarielem, Kukusem i Nexusem.



Historia przedstawiona w filmiku zawiera parę nieścisłości i dziwnych rozwiązań, jednak jest w sumie tylko tłem dla zestawów, swoistą reklamówką.

We wcześniejszych recenzjach po macoszemu traktowałem kamienie księżycowe, jednak w przypadku Zamku Drakuli, zestawu który zbiera je praktycznie w komplecie, warto zrobić małe podsumowanie.
Każdy z kamieni został jeszcze dodatkowo obwarowany swoistą mocą, swojego właściciela obdarza pewnymi specjalnymi zdolnościami czy też umiejętnościami. Nieco to naciągane, i w sumie nie ma żadnego odzwierciedlenia w samych zestawach, ale jako ciekawostka, warto o tym fakcie wspomnieć.

9461 The Swamp Creature

"Yellowy-green": Na bagnach ukryty został kamień żółto-zielony, pozwalający kontrolować wodę.

Obrazek

Obrazek

9462 The Mummy

"Purple": Kamień purpurowy, potęguje klątwy. Ukryto go "bardzo sprytnie" w powozie mumii.

Obrazek

Obrazek

9463 The Werewolf

"Orange": Kamień księżycowy o barwie pomarańczowej, swojemu właścicielowi daje nadludzką silę i prędkość. Strzeżony jest w mrocznym lesie przez strasznego wilkołaka.

Obrazek

Obrazek

9464 The Vampire Hearse

"Red": Kamień od którego wszystko się zaczęło, niedoszły podarek Lorda Wampira dla swej nałożnicy, otworzył mu szansę na sprowadzenie wiecznego mroku. Jego mocą jest władza nad sługami.

Obrazek

Obrazek

9466 The Crazy Scientist & His Monster

"Green": Kamień zielony obdarza ogromną siłą. Przydatne, szczególnie gdy czeka nas konfrontacja z monstrum Frankensteina!

Obrazek

Obrazek

9467 The Ghost Train

"Blue": Wreszcie kamień niebieski, pozwalający na przenikanie obiektów stałych.

Obrazek

Obrazek

Wszystkie powyżej wymienione kamienie znajdziemy także w niniejszym zestawie, stanowią one komplet by uruchomić maszynę Lorda Wampira. Jednak istnieje jeszcze jeden, tajemniczy kamień, znaleźć można go na cmentarzu pełnym strasznych i wygłodniałych Zombiaków.

9465 The Zombies

"Pink": Kamień w gustownym kolorze różowym, czyli barwie idealnie podkreślającej rozkładające się zwłoki. Jego mocą jest przyzywanie zmarłych.

Obrazek

Obrazek

Ot, taka ciekawostka, a jednocześnie podkreślenie, że zestaw z Zombie jest niejako zestawem specjalnym, dostępnym w pewien sposób ograniczonej dystrybucji.

Przejdźmy wreszcie do układania. Zaczynamy od pojazdu, oczywiście niezwykle specyficznego, choć bez jakichś większych udziwnień.

Obrazek

Smukła linia nadwozia, oryginalny lakier, w wyposażeniu podstawowym posiada dwa karabiny. Autko dysponuje potężnym silnikiem i stuningowanymi dwoma wylotami spalin. Z tyłu straszy silnik odrzutowy, który jednak okazuje się wyrzutnią siatki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Samochód jest miłym akcentem i klimatem wpasowuje się idealnie w całą serię. Jak wspomniałem, nie jest specjalnie udziwniony, natomiast wyrzutnia siatki zapewnia odpowiednią bawialność.

Czas przejść do clou programu, wznieśmy więc zamek!

Zaczynamy od celi. A jak, nie ma co owijać w bawełnę.

Obrazek

Zarys bramy,

Obrazek

wieża która zamiast podłogi posiada ostre kolce,

Obrazek

ośmiokątne kondygnacje,

Obrazek

schody pod którymi znalazł się schowek na trumnę.

Obrazek

Zanim złożymy do końca całą budowlę, warto przyjrzeć się wyposażeniu. Stylowe łóżko, stolik z wieczorną przekąską, stojak na tajemnicze butelki.

Obrazek

Kącik Lorda Wampira, czyli mała biblioteczka i miejsce do spisywania swoich złowieszczych planów.

Obrazek

Nie można zapomnieć o odrobinie rozrywki, a wypoczynek najlepiej zapewnia odpowiednia muzyka.

Obrazek

Zwierzątka domowe muszą być na specyficznej diecie, gdyż zaczęły świecić w ciemnościach.

Obrazek

Obrazek

Po bardzo przyjemnej budowie, poszczególne moduły zamku zostały ukończone.

Obrazek

Obrazek

Łączymy wszystko w jedną zwartą konstrukcję. Zamek swoim kształtem przypomina literę "S", pomysł na taki kształt zrodził się w głowie naszego Adama, który wykonał wstępne szkice do niniejszego zestawu! Pomysł zaiste oryginalny i niewątpliwie udany, zamek w wyraźny sposób wyróżnia się spośród innych tego typu budowli.

Obrazek

Kształt zresztą można zmieniać, umożliwiają to połączenia z wykorzystaniem zawiasów.

Obrazek

Sprytnie ukryte organy, łóżko w nieco mało komfortowym miejscu, ciekawy mechanizm z kryształami, zapadnia, uchwyty dla Manbatów, cela więzienna z łańcuchem, atakujący pająk... ufff atrakcji tu co niemiara!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Co poniektóre możliwości uchwyciłem na poniższym filmiku:



Obrazek

Po zachwytach nad ludzikami, i niezwykle przyjemnej budowie, zamiast od razu wziąć się za skrobanie recenzji, spędziłem sporo czasu na zabawie niniejszym zestawem. Przepiękny, oczywiście mocno makabryczny wygląd, ciekawa konstrukcja, ogromne pokłady bawialności. Nawet to autko bardzo przypadło mi do gustu. Owszem, może jestem "fanboyem" tej serii, ale przez to starałem się podchodzić do niej niezwykle krytycznie. A zamek nie wzbudził u mnie na początku jakichś cieplejszych uczuć, jednak po jego zbudowaniu, po prostu pokochałem ten zestaw. Zresztą, czy gdyby był słaby, aż tak bym się rozpisywał?

Wady? Standardowo: cena, za obcowanie z tym cudem, niestety trzeba zapłacić niemałą kwotę. Ale wg mnie warto, zakupu nie żałuję, a zamek nadal stoi złożony i obawiam się, że jeszcze długo będzie zajmował miejsce na półce. Jednak kurzem nie zajdzie, co koło niego przechodzę, to coś przestawię, zmienię, pokręcę.

Oczywiście więc polecam! Zestaw niewątpliwie wart zainteresowania!

Klocki pozostałe po budowie:

Obrazek

Wczesne zdjęcie zestawu, prototyp:

Obrazek

Przyjrzyjcie się pierwszemu zdjęciu zamieszczonemu w recenzji, pochodzi z oficjalnej strony LEGO, a nikt nie zauważył małej wpadki ze "zdublowanym" Manbatem.
8studs | Adventurers | "He's a total freak, but in a good sense."
Obrazek
ODPOWIEDZ