Grałem i w to, ale mi się niespecjalnie podobało. Fajne było to że trzeba było uwzględnić że torpeda potrzebuje troche czasu żeby dopłynąć i strzelać troche przed statkiem.crises pisze:Jedną z gier, które lepiej zapamiętałem było strzelanie do okrętów. Grało się za pomocą czegoś na kształt peryskopu, przez który patrzyło się na ekran i strzelało wciskając guzik na rączce.
Missile Command? Klasyk klasyków. Tu też trzeba było uwzględniać czas lotu rakiet. Ja nie przechodziłem dalej niż do 4-5 planszy, ale znałem szpeniów co jak się dosiedli to potrafili grać pół godziny. (pewnie krócej, ale wydawało się to strasznie długo jak się czekało na swoją kolej)I jeszcze była taka gra w strzelanie do statków kosmicznych, w której kursor przesuwało się poruszając wielkim trackballem. Nigdy nie widziałem, żeby komuś w to dobrze szło.
Jak tak patrze na liste gier obslugiwanych przez mame, to w conajmnjej polowę grałem na prawdziwych maszynach.