No tak, a z terrorystami się nie negocjuje.marki pisze:Nie ma dzieci ludzi, są dzieci terroryści:)
Chyba, że szkoły w Dąbrowie Górniczej były po złej stronie torów kolejowych, albo może po prostu za blisko Sosnowca.Sirius pisze:Chyba jakoś wyjątkowo źle trafiłeś. Ja bym raczej powiedział, że to już początek czasów, gdy dzieci i rodzice zaczęli uważać, że wszystko im się należy i wszystko wiedzą najlepiej ;)
Jeszcze w liceum, czyli u mnie w drugiej połowie lat 2000, też polonistka celowała w quasi-blokowiskowych tekstach do uczniów, przytoczę dwie perełki:
- Tobie chyba matka prała rzeczy w betoniarce, a jak zabrakło prądu to dokręcała korbką;
- Tobie chyba matka dawała do zabawy klocki LEGO z azbestu.
Uprzedzam ewentualne wątpliwości - nie, nie wymyśliłem tego :D
PS. A co do samej pracy, a konkretnie kwiatka - u mnie w podstawówce też się wynosiło kwiatki na wakacje do zaopiekowania się, także wywołuje wspomnienia jak najbardziej :)