Och, Marilyn…
Trzecia winietka na konkurs „Akcja przez duże A”. Ach, ci mężczyźni! Och… Marilyn!
https://zbudujmy.to/czlonkowie/toltomeja/
Winietka na konkurs „Akcja!”.
Ludzki wpływy sięgały coraz dalej, nawet w najbardziej odległe i nieprzyjazne regiony wszechświata. Jedna planeta pozostawała jednak poza naszą władzą.
Jakich skarbów broniły tak zaciekle tajemnicze wojowniczki? Wielu próbowało rozwikłać tę tajemnicę, lecz nikt nie powrócił stamtąd żywy.
Czy James Pond zdoła to zmienić?
Już za tydzień, w sobotę 30 maja, kolejne spotkanie z klockami w krakowskiej Artetece Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej. Start o godzinie 12. W programie wspólne składanie zestawu Detective’s Office z serii Modular.
Dla przypomnienia – Arteteka WBP mieści się w Małopolskim Ogrodzie Sztuki przy ul. Rajskiej 12, (wejście od ulicy Szujskiego) w Krakowie (mapka).
Serdecznie zapraszamy!
No dobra dobra, już pokazuję…
Zbudowane specjalnie na Chorzów – zresztą jak zawsze na wystawach. I to, że powstało na wystawę ma znaczenie. Przez całą resztę roku buduję dla siebie i, nie ma co ukrywać, dla AFOLi. Czyli stawiam raczej na ciekawe techniki, dopracowane szczegóły, mniej odważne kolory.
A tym razem jest po prostu dla dzieciaków. Dlatego jest takie kolorowe. Dlatego drzewa mają kwiaty. Dlatego jest tyle ludzików. Dbałość o szczegóły oczywiście też była, ale okraszona szczyptą szaleństwa.
A i styl wyszedł nieco nowszy – może renesans? Może nawet neorenesans?
Inspiracją były dla mnie głównie zamki, a właściwie pałace w Sychrovie (Czechy), Helsingor (Dania) i Fountaineblau (Francja). Do tego żółta brama na podstawie Domu Rubensa w Antwerpii (Belgia).
Okupiony wieloma zarwanymi nocami. Serio, nie przypuszczałem że do tego dojdzie, ale zarywałem noce przez klocki. Bo jakoś ciągle nie było czasu, orientowałem się wieczorem jak blisko do wystawy i do roboty. Fakt, po nocach buduje się luksusowo – cicho wszędzie, głucho wszędzie, nic człowieka nie rozprasza.
PEŁNA GALERIA: https://www.flickr.com/gp/toltomeja/14y0vR
Chciałem zbudować to jeszcze ciut większe, ale nie starczyło mi płyt bazowych. Jak się zorientowałem, już było za późno. Zresztą nie chcę kupować, bo zamówiłem w BOPie – do tego czasu jakoś przetrwam.
Oczywiście jak zwykle zdawało mi się, że mam o wiele mniej klocków niż mam. Chyba nastał ten szczęśliwy moment, że nie muszę oszczędzać na każdym bricku. 😀
I cóż… Zapraszam do komentowania, chyba ze ktoś już powiedział co miał powiedzieć w Chorzowie.
PS: Darek na pewno z chęcią zobaczy was w swojej galerii – zdjęcia w lepszej jakości: http://www.flickr.com/photos/118497052@N02/with/17393316491/
Wygląda na to, że to mój 50. MOC. 😀
Kolejne podejście do Angkor, tym razem nie jest to jednak ta największa świątynia, Angkor Wat, ale leżąca w pobliżu Ta Prohm.
Należy do najbardziej znanych części kompleksu, bo natura uporczywie próbuje odebrać sobie ten skrawek ziemi. Drzewa wyrastają z najmniej oczekiwanych miejsc, a próba znalezienia świątyni na zdjęciu satelitarnym może skończyć się fiaskiem – prawie nic nie widać spod zieleni.
Podobno tam kręcili kawałek Lary Croft. Podobno. Nie widziałem, ale wierzę na słowo.
Skala mniej więcej minifig, a przy tym taktyka „MOCa jednego zdjęcia”. Sama świątynia wyglądała łyso, więc zrezygnowałem z budowania jej tyłu (na co, inna sprawa, już niekoniecznie by starczyło klocków). Zamiast tego jest panorama dżungli i niebo. Co prawda trochę przykrótkie, ale starałem się żeby braki były jak najmniej widoczne i białe tło zlewało się z chmurami. 800 plate’ów to nie jest dużo, jeśli ma z tego powstać ściana na 60 studów…
Żółty ludzik: http://www.goo.gl/maps/lNZhI
PEŁNA GALERIA: http://www.flickr.com/gp/toltomeja/SU2gK0/
Miłego zwiedzania 🙂
Tak jak obiecałem – kolejne podejście do mikroskali. Jeśli bym musiał zdecydować, to chyba nawet lepsze od poprzedniego (nie wiem co Wy na ten temat sądzicie).
W przeciwieństwie do poprzedniej pracy, tutaj jest po bożemu – klocek na klocku.
Pełna galeria: https://www.flickr.com/gp/toltomeja/7ExZ39/
Aha, uprzedzając pytanie – skrót nic nie znaczy. Po prostu wyglądał fajnie. Ale jak macie jakiś pomysł co może znaczyć, walcie śmiało.
PS: Tak na szybko: Lunch Smakował Czesławowi? Leśne Schadzki Chemików? Le Stesse Cose?
Mikroskali ciąg dalszy. Zaczynało powstawać na konkurs, ale potem budowanie płynnie przeszło w czysty freestyle. Miało być nowocześnie i blisko natury.
Zależało mi też na tym, żeby jak największą powierzchnię zostawić przezroczystą. Ale nie tak, żeby była ściana wykaflowana na przezroczysto, tylko nie więcej niż ta jedna warstwa kafli. I chyba się udało, bo można „przejrzeć” parter na wylot.
Na sam koniec odrobinę się góra rozjechała względem tego, co wychodziło podczas przymiarek, ale cóż… Różnica pół plate’a, albo i mniej.
W tym tygodniu można się spodziewać jeszcze jednego MOCa w podobnym guście.
A tymczasem: więcej zdjęć tutaj: https://www.flickr.com/gp/toltomeja/Wc87iE/
Zbudowane na minikonkurs Nexusa. Chodziło o zmajstrowanie czegoś w jeden wieczór.
I cóż… Właśnie dlatego lubię konkursy. Dostaję kopa do działania, jest termin w którym muszę się zmieścić i w efekcie powstaje coś, co by nie powstało. I wczorajszy wieczór dzięki temu był dużo bardziej produktywny.
A poza tym są zdjęcia z procesu budowania.
Ale po kolei. Popołudnie zeszło mi na segregowanie klocków z winnicy i wieży – trochę tego było, ale kiedyś trzeba. Inny WIP też na razie zszedł na dalszy plan – puste biurko (rzadkość!), herbata, muzyka i zdjęcia oryginału. Można zaczynać!
Okazało się, że po Angkor można się nawet przejść żółtym ludzikiem z googlowych map.
Tak przy okazji – naszła mnie architektoniczno-historyczna refleksja, że nijak nie umiem umiejscowić Angkor w konkretnym czasie. Podobny kłopot miałem zawsze z Aztekami i Majami, bo ich historia rzadko przeplatała się z naszą. Gdyby kogoś to ciekawiło, IX-XV wiek. Angkor Wat, czyli świątynia na której się wzorowałem, to wiek XII.
Samo Angkor to nie tylko ta świątynia – to pozostałości wielkiego miasta, całość zajmuje naprawdę ogromny obszar. Ale to ta świątynia jest najlepiej zachowana i najbardziej znana.
W tym miejscu lekko zwątpiłem. Tempo budowania było… niezbyt imponujące, a zasada jednego wieczoru – święta jak Budda, żeby zostać w temacie.
Uratowała mnie symetria tej budowli – mając kawałek, dało się dorobić resztę prawie nie myśląc.
Przy okazji możecie obserwować ten przyrodniczy fenomen – buduję od góry do dołu. Nie, nie jestem z tego dumny, a wręcz przeciwnie. Ale jakaś nadprzyrodzona siła zawsze każe mi zacząć od tego, co na górze – w tym wypadku, od wież.
W normalnych warunkach pewnie sama środkowa wieża zajęłaby mi jeden wieczór. Teraz nie było czasu na żadne poprawki, przymiarki. Ale widać że wieża stoi, proporcje też nawet nie wyszły złe.
Ostatnie poprawki, schodki… I punktualnie o północy, gotowe!
Rozważam dobudowanie otoczenia do środkowej części świątyni – może dzisiejszy wieczór jest dobrym pomysłem? Na pewno przydałoby się dookoła trochę zieleni – tego już nie udało mi się zmieścić na płycie bazowej, szczególnie że chciałem pozostać w zgodzie z oryginałem (tutaj ładne zdjęcie, gdyby ktoś nie kojarzył).
Życzę miłej klockowej wyprawy do Kambodży, dziękujemy za wybranie naszych linii 🙂
Już jutro, w sobotę 31 stycznia, zapraszamy na spotkanie z klockami w krakowskiej Artetece WBP. Start o godzinie 12.
Dla przypomnienia – Arteteka WBP mieści się w Małopolskim Ogrodzie Sztuki przy ul. Rajskiej 12, (wejście od ulicy Szujskiego) w Krakowie (mapka).
W programie między innymi prezentacja wielu modeli i możliwoć poznania ich autorów.
Serdecznie zapraszamy!
Trzecia praca na CCC, do kategorii „małe co nieco”, czyli Small Miscellanous.
Kiedy skończyłem w wigilię winnicę, stwierdziłem że koniecznie trzeba jeszcze wykorzystać pozostały tydzień na jakąś pracę na CCC. Szczególnie, że na wystartowaniu w tej kategorii bardzo mi zależało – żadnych ograniczeń, poza limitem rozmiaru (płyta bazowa 32×32). Czyli można puścić wodze fantazji, a zarazem mieć szansę na niezłe miejsce w konkursie bez budowania gigantycznej makiety. Jakość, nie ilość.
I gdyby ktoś mi wcześniej pokazał, że zrobię coś takiego w sześć dni, raczej bym nie uwierzył. Okres od świąt do Sylwestra spędziłem głównie na budowaniu, z przerwami na sen i jedzenie. Tak intensywnego budowania nie pamiętam od czasu BBW 🙂
Pokazuję dopiero teraz, bo jakoś nie lubię kilku MOCy prezentować na raz. Kurz po winnicy już opadł, więc już mogę.
PEŁNA GALERIA: www.flickr.com/gp/toltomeja/4h1p18/
Ta praca jest na swój sposób wyjątkowa, bo budowałem ją od dołu, co raczej mi się nie zdarza. Co więcej, w żadnym momencie nie wiedziałem, co będzie dalej. Najpierw powstały fale, potem ten domek… A potem jakoś samo poszło. Pomysł z umieszczeniem na szczycie Meteorologa przyszedł chyba z gry Little Big Adventure 2 (stara, ale jara). Tam był właśnie taki przeuroczy czarodziej, którego trzeba było uwolnić, aby ten mógł rozpędzić burze ze szczytu latarni morskiej.
No to tyle. Przyszedł czas na zasłużoną przerwę od klocków… Nie martwcie się, nie na długo 🙂