Jeżdząca szklarnia kosmiczna

Od razu zaznaczam, że puryści pożądający logiki w twórczości sci-fi, w przypadku mojej pracy mogą się srogo zawieść. Nie zastanawiałem się, czy konstrukcja jeżdżącej szklarni ma jakikolwiek sens.

Wszystko zaczęło się, oprócz chęci zbudowania czegoś kosmicznego, jeżdżącego i z przegubem, od wyciągnięcia balonowych opon i różnych kanciastych szybek. Szybki (te od traktora) najpierw miały być kabiną, ale nijak nie mogłem tam wsadzić ludzika. Ostatecznie powstał „zbiornik”. Reszta to pilnowanie się, żeby nie przesadzić z „greeblem” i żeby pojazd nie był zbyt bałaganiarski. Na koniec zabytkowy ludzik, mała podstawka i klasyczny robot podpatrzony z zestawów. I już.

Widzę, że mi trochę balans bieli siadł, bo czerwony powinien być czerwieńszy.