Duochromatyczny Y-Wing

W sumie, czemu by nie wrzucić.

Zrobiłem jakiś czas temu Y-Winga – zamknąłem nim projekt Star Wars dla BrickVault, a przynajmniej klasyczne statki.

Samego statku przestawiać nie trzeba. Hotrod świata SW, stary zużyty statek wciąż używany przez rebelię bo jest tani, łatwy do przeróbek i w sumie całkiem nieźle się trzyma jak na swoje lata. Stąd też taki niepoukładany wygląd, mechanicy mają dość zakładania bezużytecznych paneli po kolejnych przeróbkach i w efekcie statek z czasem zostaje „goły”. Zostawia się tylko opancerzenie kabiny, gdzie przy okazji ktoś genialnie wymyślił też upakować całe uzbrojenie. W końcu gdzie chcemy umieścić megatonowy laser jak nie prosto pod siedzeniem pilota? Do kompletu dajmy mu jeszcze drugi nad głową, a po bokach jest zbyt bezpiecznie, to tam będą torpedy – o!

Dlaczego „duochromatyczny”? No, bo jak ludzie budują y-winga, to się niezmiennie upierają żeby całe to okablowanie robić z jajecznicy od białego koloru przez szary, beżowy aż do głębokich brązów.
A Y-Wing w filmach jest taki:

Szary i już!

Są jakieś tam wariacje kolorów, ale one są minimalne.  Zrobiłem więc tak jak mi się zdawało lepiej – dałem bebechom dwa główne kolory, beżowy i szary. Ten beżowy w sumie może być brązowy; idealny byłby miedziany ale nie chciało mi się zamawiać flexów do rżnięcia. No i jako że miała być też instrukcja to użycie gotowych elementów było w sumie dość ważne. Czy to dobra decyzja – zadecydujcie sami. Mi się podoba, ale fakt faktem, jest to znacząco inne podejście i świetnie rozumiem że nie każdemu leży.

 

No a drugą rzecz którą zwauważyłem że ludzie pomijają, to zwężający się ku tyłowi kokpit. Uparłem się żeby to u mnie było po bożemu, a z kolei BrickVaulci uparli się żeby nie używać klocków bez szyby, więc nie mogłem użyć idealnego klocka na przód kokpitu:

No, „nie mogłem” to za dużo powiedziane. Jakby się nic nie udało to na tym by się skończyło.

Kombinowałem na różne sposoby, ostatecznie stanęło na niebieskawej szybce z nowego UCSa bo miała w sumie właściwą wielkość, i podobał mi się kolor.
Ogółem z całego statku najwięcej czasu zajęła ta biała sekcja z przodu, reszta była banalna. Tak jak łebek robiłem miesiąc albo i lepiej, tak reszta – nie licząc czekania na klocki – to było parę wieczorów. Miło się takie greeble układa 😉

Jako że nie byłem przekonany co do tych beżowych rurek, wymodelowałem wersję drugą:

Ten model w oryginale nazywał się „Red Jammer” i nigdy nie wziął udziału w żadnym filmie. Szkoda; podoba mi się ta kolorystyka.

Jestem całkiem zadowolony z wnętrza. Mieści się cały minifig, i nawet z hełmem!
I ma ten rozkładany komputerek.

Podwozie jest. Z przodu chowa się zaraz przed robotem, robota zresztą też można wyciągnąć – wychodzi dołem – a tylne golenie chowają się w silnikach.

Jedyne czego nie udało mi się zrobić to wyrzutnie torped, powinny być pod spodem mniej więcej na środku tych dużych skosów 3×10. One tak ładnie tam jednak pasowały że wolałem nie paskudzić sobie ogólnej bryły. W sumie mogłem znależć jakieś owalne naklejki, jak o tym myślę.

Kilka więcej zdjęć na flikrze: https://www.flickr.com/photos/jerac/